„Dobrego złe początki” – powiedziałam do rodziców zebranych przed szkołą w piątkowe deszczowe popołudnie. Tego dnia, tj. 17 czerwca zebraliśmy się przed szkołą całymi rodzinami (dzieci z klasy 0A z rodzicami i rodzeństwem), aby wyruszyć na biwak do ośrodka wypoczynkowego „Z widokiem” w Więcborku. Pogoda nas nie rozpieszczała, deszcz nie przestawał padać ani na chwilę. Nasze samochody były zapakowane bagażami aż po sam dach, wśród nich każdy miał przede wszystkim kalosze i płaszcze przeciwdeszczowe. Dziesięć aut z włączonymi wycieraczkami ruszyło w stronę Więcborka. Na miejscu spotkała nas miła niespodzianka, ośrodek położony był nad jeziorem więcborskim, a jego nazwa nie bez powodu brzmiała „Z widokiem”. Z domków, w których się zakwaterowaliśmy rozlegał się piękny widok. Ponadto do naszej dyspozycji była sala oraz plac zabaw, z którego dzieci mimo deszczu natychmiast skorzystały. Wieczorem cała grupa spotkała się na wspólnej kolacji. Na poprawę humorów mamy upiekły nam przepyszne gofry, nic nie mogło już nam zepsuć nastrojów. Kolejnego dnia pogoda była dla nas bardziej łaskawa – nie padało, a nawet było ciepło. Po śniadaniu (oczywiście wspólnym) wyruszyliśmy na spacer, aby zwiedzić okolicę. Wszyscy w doskonałych humorach powędrowaliśmy przez las w stronę głównej plaży. Idąc na końcu, miałam przed sobą piękny widok – rodziny z dziećmi maszerowały przed siebie korzystając ze wspólnie spędzonych chwil. Plac zabaw, puszczanie kaczek na wodzie a następnie zabawa przy fontannie została uwieńczona pysznymi lodami. Wróciliśmy do ośrodka na krótki wypoczynek, ponieważ czekała tam już na nas kolejna atrakcja – rejsy łódką. Tym razem dzieci mogły podziwiać krajobraz z wody. Pełni wrażeń (dla niektórych był to pierwszy rejs łódką) wróciliśmy do ośrodka na obiad. Dla wszystkich zamówiona została pizza – PYCHOTKA. Popołudnie spędziliśmy na terenie ośrodka. Dzieci grały w piłkę, korzystały z placu zabaw, a także zorganizowaliśmy sobie BALONIADĘ oraz zabawy z chustą animacyjną. Rodzice relaksowali się przy kawie, a dla dzieci mamy przygotowały koktajl truskawkowy. Wieczorem rozpoczęliśmy „wielkie grillowanie”. Do późnej nocy panowała cudowna atmosfera, biesiadowanie, śpiew przy akompaniamencie akordeonu, na którym przygrywał jeden z rodziców, pan Łukasz Nowacki. Nie zabrakło wspólnych zabaw, pląsów, przebieranek i wspomnień. Kolejny dzień przyniósł nam cudowną pogodę. Od samego rana dzieci „grandziły” na placu zabaw. Prawdziwym rajem była dla nich zorganizowana „bitwa na balony”. Dzieci zaatakowały rodziców balonami wypełnionymi wodą – prawdziwe szaleństwo! Nie jedna osoba musiała się przebierać. W południe ruszyliśmy na plażę korzystać z uroków wody, chętni mogli ponownie popływać łódką. Następnie wspólny obiad, śpiewy przy akordeonie i nadszedł czas powrotu do domu. Zmęczeni, ale zrelaksowani zapakowaliśmy bagaże do aut i ruszyliśmy w stronę Wierzchucina Król.
„Dobrego złe początki” – moje słowa potwierdziły się. Biwak uważam za bardzo udany. Jego uczestnicy niesamowicie zgrani i sympatyczni. Pojechaliśmy, żeby odpocząć i tak też się stało. Dla wielu z nas były to już rodzinne wakacje. Warto było pracować cały rok, zbierać pieniądze w przeróżnych akcjach, aby na koniec roku móc wypocząć. Dziękuję wszystkim rodzicom za pomoc w zorganizowaniu biwaku oraz za cudowną atmosferę.
Pieszak Dorota