• Wierzchucin Królewski w czasie okupacji w latach 1939 - 1945

        • Zapiski dotyczące tego okresu pochodzą z kroniki prowadzonej przez kierownika szkoły Kazimierza Śmierzchalskiego, spisane na podstawie relacji mieszkańców.

          opracowanie: Szymańska Sabina



                  Przygotowany od dawna przez Niemców najazd na Polskę nastąpił w dniu 1 września 1939r. Słabo przygotowana armia obronna, źle uzbrojona armia polska nie wytrzymała naporu walącej się przewagi napastnika. Na linii jezior od Byszewa do Buszkowa wybudowano linie fortyfikacyjną, której bronić miał batalion Obrony Narodowej Koronowo, w skład którego wchodziła kompania wierzchucińska jako druga z dowódcą jej por. Sotkrom. Nadmienić trzeba, że żołnierze tego batalionu, to ludzie z tego terenu przeważnie rezerwiści w starszym wieku. Uzbrojenie ich jak i wyposażenie bojowe było jak najgorsze: przeważnie stara broń francuska nie działająca zupełnie, a żołnierze ubrani w drelichy. Nic tez dziwnego, że już 2-ego września pękła linia obronna i tego dnia przed południem Niemcy wkroczyli do Wierzchucina.
                 Pierwszego września wydano rozkaz ewakuacji ludności cywilnej i bydła. Długie karawany wozów, stada bydła zatarasowały szosy w kierunku Koronowa i Bydgoszczy utrudniając w dużym stopniu ruchy wojsk. Większość ewakuowanych nie zdążyła daleko ujechać i w krótkim czasie wróciła do domu.
                  Postępowanie okupanta w pierwszych dniach po wkroczeniu było poprawne. Umożliwiono wszystkim powrót do domów i podjęcie normalnej pracy. Odbywały się również nabożeństwa w kościele odprawiane przez księdza Paluchowskiego. Budynek szkolny do momentu wybuchu wojny nie był jeszcze całkowicie wykończony. Ukończono tylko parter, gdzie mieszczą się izby lekcyjne, natomiast mieszkania służbowe nauczycieli na piętrze nie były całkowicie wykończone. Przechodzące przez Wierzchucin wojska niemieckie urządziły sobie w szkole kuchnię wojskową i kwatery dla żołnierzy i zajmowały budynek do maja 1940r. Po przejściu oddziałów frontowych służbę bezpieczeństwa obejmuje "Selbsschutz" i wkrótce rozpoczynają się aresztowania i prześladowania Polaków. W październiku 1939r. aresztowani zostali najpoważniejsi obywatele Wierzchucina: bracia Stefan i Stanisław Belińscy, Szews Piotr, Stachowicz Bronisław. Zabrano ich w nocy z domu, załadowano na samochód i wywieziono w nieznanym kierunku. Dziś już wiadomo, że wywieziono ich na miejsce straceń osłonięte przed okiem ludzkim, w wąwóz niedaleko wsi Gogolin. Tam nastąpił ohydny mord dokonany na tych i innych obywatelach polskich, gdyż jak stwierdzono przy ekshumacji zwłok w w 1946r. czaszki tych ofiar były zmiażdżone kolbami. W kwietniu 1940 r. zabrano księdza proboszcza Paluchowskiego. Zasłużony ten kapłan, wielki patriota i działacz społeczny zginął wkrótce potem śmiercią męczeńską w obozie koncentracyjnym w Oranienburgu.
                 Po straceniu najbardziej wpływowych obywateli rozpoczynają się dalsze represje niemieckie. Wydano bezwzględny zakaz używania języka polskiego. Winni naruszenia tego zakazu są surowo karani. Nabożeństwa odprawia się w języku niemieckim. Parafię wierzchucińską po śmierci księdza Paluchowskiego przejmuje Niemiec i hitlerowiec ks. Hackert, proboszcz z Byszewa, który na stanowisku tym był długie lata przed wojną.
          W sierpniu 1941 r. rozpoczyna się masowe wysiedlanie gospodarzy z ich własnych gospodarstw. Zamożniejszych gospodarzy wywieziono do obozów Pracy do Torunia i Potulic, a na ich gospodarstwach osadzono Niemców z Besarabii. Nieliczni tylko pozostali na miejscu zmuszeni są do pracy u Niemców jako robotnicy. Część Polaków wysiedlono do tzw. Generalnego Gubernatorstwa. Pozostali na miejscu robotnicy rolni zmuszeni byli do zapisywania się na niemiecką listę narodowościową jako tzw. "eingedeutschte" (III grupa).
                 O szkołę Niemcy wcale nie dbali. Nie chodziło im zupełnie o dzieci polskie. Dopiero po osiedleniu sie większej ilości Niemców rozpoczęto w szkole prace od maja 1941 r. Od kwietnia 1942 r. do lipca 1943 szkoła była nieczynna i dzieci uczęszczały na naukę do szkoły w Wiskitnie. Od września 1943 r. rozpoczęła się nauka w tutejszej szkole. Dla dzieci polskich nauki w pełnym tego słowa znaczeniu nie było. Do 1943r. chodziły do szkoły w Wiskitnie dwa razy w tygodniu po jednej godzinie. Dzieci zaś starsze od lat 10-19 pracowały przeważnie w gospodarstwach rolnych i do szkoły nie chodziły w ogóle. W październiku 1944r. przybywa do Wierzchucina nowa nauczycielka polska Paulinowa Stanisława. Według oświadczeń rodziców używała ona często języka polskiego w klasie i rozmawiała z rodzicami. Odtąd wszystkie dzieci polskie chodziły do szkoły chociaż nauka odbywała się w języku niemieckim. Poziom naukowy był bardzo niski. Uczono jedynie czytania, pisania, rachunków i śpiewu. Dzieci polskich w szkole było 77. Dzieci niemieckich było 75. Poziom naukowy w klasie niemieckiej był również niski. Kładziono tam nacisk na na wychowanie fizyczne, śpiew, zajęcia praktyczne i wychowanie młodzieży w duchu narodowo-socjalistycznym.
                 Na początku stycznia 1945r. przerwano naukę. Szkoła została zajęta przez "Volkssturm", wojsko niemieckie, łotewskie a w końcu ukraińskie.
          26 stycznia 1945 roku o godz. 10-tej pierwsze oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do Wierzchucina niosąc wolność i pokój zaniepokojonej ludności. Wojska zajęły Wierzchucin bez walki gdyż Niemcy wycofali się już 21 stycznia. Budynek szkolny zajęty został na kwatery dla wojska, gdzie uprzednio musiano dokonać rozminowania całego obiektu. W miesiącu styczniu i lutym kwaterowało w budynku szkolnym kolejno kilkanaście tysięcy żołnierzy radzieckich. Kwaterował tu również przez 3 dni oddział wojska polskiego z dywizji Kościuszki.
          W szkole urządzono w lutym szpital. rannych było mało, przeważnie duża liczba chorych z przeziębienia i chorych na dezynterię. Zachowało się trochę ławek i szaf. Zniszczeniu uległy wszystkie pomoce naukowe, akta szkoły niemieckiej i książki.
                  Po długich i okropnych latach okupacji w czasie których o mury tej szkoły obijały się słowa znienawidzonej mowy niemieckiej mogły się znowu otworzyć bramy szkolne dla spragnionej wiedzy dziatwy szkolnej.